Wstajemy z rańca. Chcemy na plażę. Chłopaki mówią ze jakieś 70 km od Izmiru plaże najlepsze w Turcji. No to lecimy. Na dworcu kupujemy bilet na autobus. Jesteśmy nieco zaniepokojeni bo autobus z typu tych dużych, a ludzie sami miejscowi. Myślimy może mamy złe bilety skoro zero turystów i sami miejscowi w turbanach tam jadą. No ale dobra, wsiadamy, zasypiamy i jest gites. Lecimy ze półtora godziny. Na miejscu widać, że trafiliśmy w taki turecki Sopot. Mamy promenadę, sklepiki i pełno żarcia. Idziemy w stronę wody. Trafimy gdzieś do portu. Jest ładnie, widać greckie wyspy ale gdzie ta plaża? Widzimy coś dalej, pytamy miejscowych. Karzą iść z kilometr. Idziemy a tam miejscówka na maks 100 leżaczków i same tury. Wiemy że to nie to. Łapiemy jakiegoś białego i pytamy gdzie te fajne plaże. W międzyczasie piszemy do Ozana na która plażę mamy iść. Laguna beach brzmi nieźle. Musimy podjechać tam busem. Znów 2 TR i 15 minut jazdy. No ale tu jest dopiero Riwiera! Rozbijamy się pod Sheratonem. Plaża duża, piaszczysta, podobna do naszej tylko ludzi 10 razy mniej. Woda idealna. Krystalicznie czysta, ciepła, gorąca wręcz, widoki też mamy dobre. Naprzeciw greckie wyspy od Chios poczynając, dalej w tle góry no i ta lazurowa woda… Morze Egejskie jak na razie jest naszym ulubionym… Dno widać zawsze…
Po wcale nie orzeźwiającej kąpieli (woda wcale nie chłodzi) smarujemy się 50 i śpimy na plaży. Zostajemy tam do wieczora. Idziemy na busa. Bilet do Izmiru możemy mieć już za 10. No to gites. Po chwili jednak facet mówi, że właściwie to już wszystkie sprzedał... Mamy chwilę czekać…
Ludzi zebrało się całkiem sporo a że turasy to ludzie zaradni i każdą Drahme zarobioną sobie cenią w kwadransik załatwiają nowego busa. Za 10 lecimy do Izmiru :)
Wysiadamy na jakimś końcu świata. Jest 21. Do naszej dzielnicy nic nie jeździ. Pytamy ludzi, nikt nikt nic nie wie… Myślimy dobra jedziemy byle gdzie, znajdziemy metro i metrem do domu. Jest autobus. Jako że dogadać się z kierowcą co do biletu nie możemy jedziemy za darmo. Po pół godziny jeżdzenia po jakimś zadupiu pytamy o stacje metra. Właśnie ją mineliśmy. To wysiadamy i lecimy w metro. Jest 21.40 a metro jeździ do 22. No i tu rozczarowanie. Metro jest 2 razy droższe niż w Stambule. 3 TR za żeton. No ale nic, kupujemy, jedziemy do domu. Zmęczeni po szybkim prysznicu szybko zasypiamy.