Nasz autobus z Bulgarii to dobry autubus, ogolem przewoznik miedzynarodowy, wszystko sprawnie działało. Dojechalismy do Stambulu okolo 6 rano. Dostajemy bilet komunikacji i idizemy na metro. Z metra przesiadamy sie na metrobusa. Komunikacja dziala mega sprawnie, wszedzie klima. LUdzi masa mimo wczesnej godziny. W metrobusie spotykam znajomego znajomego, niezly przypadek jak na 13 milionowe miasto:) Gadamy z jakims kolesiem dalej o droge. TO turek ale pracuje w Anglii wiec nie ma problemu z jezykiem...
Nasza kolezanka z CS juz czekala. Ogolem jej pomoc byla nieoceniona. Jak dorwalismy sie do HotSpota na Sunny Beach w Bułgarii (taka bałkańska Ibiza jak nam miejscowi tłumaczyli)napisalismy jej wiadomosc czy mozemy do niej jechac i jak najlepiej sie tam dostac. Podalismy komorki. Napisala po 10 minutach dajac wskazowki co i jak jezdzi z Bulgarii. Jej biura nie znalezlismy ale zawsze:) Gdyby nie ona w Turcji teraz by nas pewnie nie bylo...
Idziemy dalej do niej do domu. Ogolem chata spoko, 3 pokoje z 80 metrow. Dosc blisko do metra.Zreszta tu do metra wszedzie jest blisko i prawie wszedzie jezdzi wiec jest dobrze. Ruszamy na miasto. Jest goraco a nam chce sie spac. Ciezko bylo zasnac w autobusie przez cala noc a jeszcze caly dzien chodzenia. JEdziemy do centrum. Jest ladnie. Co chwila sprzedaja jedzenie czy kawiarnie ale sa tez dzielnice gdzie sprzedaja tylko krany, kable albo wiadra. No 40 sklepow obok siebie i wszyscy kablem handluja...
Jesteśmy nad Bosforem. Za 10 TR kupujemy bilet na prom ktory plywa po Bosforze przez jakies 2 godziny. JEst fajnie i chlodno. Z wody widac jak Istanbul jest wielki. Bo jest wielki. Z nad panoramy miasta widac co chwila wystajace minarety. Na brzegu handluja rybką, za 10 TR mozna zjesc dobry obiadek ze swieza rybką prosto z wody ale akurat zabraklo nam kasy. Jemy kebapa. Jestesmy zmeczeni, znajdujemy drzewo i kawałek cienia. Zasypiamy...
Wieczorem spotykamy sie z nasza gospodynia. Jemy cos, ogarniamy sie lekko i zabiera nas do centrum. Nim pojechalismy dostalismy zaproszenie od jej przyjaciólki na kolacje, typowe domowe tureckie jedzenie. Idziemy tam! W środku matka i kilka córek plus przyjaciółki. Jedzenie dobre, atmosfera na pełnym luzie co w kraju muzułmańskim nie zdarza sie zawsze. Grzecznie sie żegnamy i po 2 godzinkach lecimy w miasto...
Ludzi masa, wszyscy sie dobrze bawia, pelno pubow, barow czy kawiarenek. Dużo muzyki na żywo. Jedyny minus jest taki że alkohol w Turcji to w najlepszym wypadku wydatek 2razy wiekszy niz w Polsce.Nad ranem wracamy do domu...