Lądujemy w Burgas. Jest gorąco, pada deszcz. Idziemy po torby. Dalej cisniemy ogarnac gdzie łapać stopa. Stoimy gdzies na rondzie pod lotniskiem, z 300 metrow od lotniska. Gorzej sie nie da. Po jakichs 20 minutach zatrzymje sie kolo i chce nas zabrac jakies 20 km w strone Varny, prezes mowi ze nie i facet odjeżdza. Po 10 min to samo, tym razem jedziemy. Przejechalismy 20 moze 30 km i wysiadamy w raczej dobrym miejscu by dalej cos lapac. Po 3 godzinach bezskutecznego
stania i machania idziemy do centrum kupic cos do zarcia. Tam same 4 i 5 * hotele, kolesie w autach jakich u nas w stolicy nie ujrzysz, zas panienki na pelnym lansie. Stopni 40, kazdy na wczasach a spora wiekszosc z nich z pełną manierą, suczotwarzą i wyrafoniwaniem w pantoflu D&G płynie przez pasy tak by wszyscy sie za nia ogladali. Tym sie karmi jej zlansowana glowa i pseudomozg kierowany sercem miedzy udami. Nie wazne. Idizemy do sklepu. PLacic mozna tylko w levach. To idziemy wymienic walute. Policzyli nam zamiast 10 E = 40 Leva dostalismy 20. Witamy na Riwierze Bulgarskiej. Wymieniamy 10 Euro, kupujemy cos do zarcia. Generalnie drogo. Wracamy lapac dalej. Lapiemy przez 5 godzin i nic. Nic. Idziemy obczaic busy. Niby cos jest i mozna za 10 leva podjechac. Odpala lapka, mamy WIFI (a siedzimy na przystanku) i dzwonie po ludziach z Varny co mieli nas goscic. NIkt nie odbiera. Po godzinnej rozkminie decydujemy sie na wyajzd do Turcji, decydujemy sie bedac na maksa zniesmaczonymi Bulgaria. Idziemy znow na stopa tym razem w druga strone. 15 minut i wsiadamy w mietka S klase na full wypasie i lecimy znow do Burgas. Mily pan wysadza nas na plazy, rozbijamy namiot na riwierze bulgarskiej gdzie ludzi mniej niz w MIelnie zimą.To nam sie podoba. Podoba nam sie ze za okolo 25 zlotych mozna kupic 8 dobrych piw, chleb, 8 serkow Hochlanda, wode 2 litrowa i LIFTa tez 2litrowego. Podoba nam sie, ze ludzie sie kąpią nago i nikt, absolutnie nikt nie zwraca na nich uwagi. I juz nieważne czy mowa o 60 letnim facecie czy 30 letniej kobiecie ktora golusienka chodzila po plazy i nie czula wzroku innych facetow na sobie. To nam sie podoba. Dzien konczymy kolacja i piwkami na plazy i noclegiem w namiocie. Nie zapominamy ze jestesmy na Wschodzie wiec w jednej rece noz, w drugiej gaz. Bo nigdy nie wiadomo...